Spokojnie Feliks, dasz radę... ładnie się przedstawisz, wszyscy cię polubią i grzecznie usiądziesz gdzieś w kącie. Zaśmiał się nerwowo stojąc jak ten kołek przed drzwiami swojej klasy. Co prawda lekcja się już dawno zaczęła, ale nie byłby sobą gdyby się nie spóźnił. Klasa humanistyczna - nie, nie przywlókł się tu tylko i wyłącznie dlatego, że jest totalną nogą z przedmiotów ścisłych oraz jest zbyt leniwy na klasę sportową. Dobra, wchodzim! Nawet się odstrzelił jak jakiś stróż w Boże Ciało - biała koszula, jeansy, krawat, elegancja pełną gębą. Odgarnął swoje złociste, przydługawe włosy za ucho i ciężko westchnął. Niby chłopak był znany ze swojej... 'przebojowości', rozgadania i ogólnego zawracania dupy każdemu biedakowi z którym spędza więcej niż 5 minut dziennie, ale gdy chodziło o całkiem nowe, nieznane mu osoby, a co więcej - przedstawianie się przed calutką klasą to strach go wręcz paraliżował. Tak, był cholernie nieśmiały i nie lubił takich sytuacji, to było totalnie nie fajne.
Chwycił za klamkę i dziarskim krokiem wszedł do środka, a przynajmniej się starał. Rozejrzał się uważnie swoimi dużymi, szmaragdowymi patrzałkami i z ulgą stwierdził, że do jego klasy uczęszcza również jego przyjaciółka Elizavieta. Uf, no chociaż tyle. Nieco pocieszony posłał klasie jeden ze swoich typowych, zadziornych uśmieszków próbując pokonać nieśmiałość i głośno się przedstawił.
- No siema! Nazywam się Feliks Łukasiewicz i jestem z Polski - rzekł dumnie i szybko zajął miejsce pod oknem nieopodal Węgierki.